Zanim otworzą się korytarze humanitarne. Proboszczowie i samorządowcy już gotowi do współpracy
„Gdy tylko korytarze humanitarne do Polski będą możliwe – nie będziemy zaskoczeni ale przygotowani”. Tak kard. Kazimierz Nycz podsumował pilotażowe spotkanie proboszczów i samorządowców nt. pomocy uchodźcom, jakie odbyło się w czwartek 22 czerwca w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
Zdaniem metropolity warszawskiego to temat ważny – bo humanitarny i etyczny, wręcz ewangeliczny a równocześnie bardzo trudny, gdyż bardzo mocno obłożony konotacjami politycznymi. „Nie stawiajmy nigdy znaku równości miedzy uchodźcami a migrantami, gdyż są to dwie różne kategorie. Uchodźca uchodzi przed niebezpieczeństwem śmierci, prześladowań za wiarę, poglądy czy przekonania albo ucieka w sytuacji, gdy jego dom został zniszczony a jego życie jest zagrożone”. Również twierdzenie, że „uchodźcy i emigranci równa się brak bezpieczeństwa” jest zdaniem kard. Nycza nieuzasadnione.
„Mamy pozytywne doświadczenia współpracy przy przyjęciu dużych grup obcokrajowców podczas Dni w Diecezjach przed ŚDM dlatego jestem przekonany – mówi kard. Nycz, że także w kwestii przyjęcia uchodźców znajdujących się w radykalnej potrzebie, sprawdzonych przez Caritas Libanu, Syrii i Jordanu jest możliwa współpraca. Ten kto mówi, że jest to wbrew bezpieczeństwu, daleki jest od prawdy”.
Nie mówimy bowiem o tysiącach czy dziesiątkach tysięcy uchodźców ale o humanitarnym wymiarze inicjatywy, jaką są korytarze humanitarne. W przypadku Polski byłoby to kilkaset osób na rok, co przy 10 tysiącach parafii i 3 tysiącach samorządów lokalnych jest liczbą niemal symboliczną. Obecni na spotkaniu w Domu Arcybiskupów Warszawskich burmistrzowie i wójtowie deklarowali, że we współpracy z parafiami i organizacjami pozarządowymi „dadzą radę”.
Kto jest uchodźcą? Uchodźcy to ludzie, którzy gdyby nie uciekli, to by zginęli. Nie mogą wrócić. Migranci poszukują lepszego życia i w każdym momencie mają możliwość powrotu do swojego kraju. O ile państwa nie mają obowiązku akceptować migrantów na swoim terytorium to w przypadku uchodźców mają obowiązek im pomóc – wyjaśnia Agnieszka Kosowicz, szefowa Polskiego Forum Migracyjnego.
Przypomina też, że proces przyjmowania uchodźców do Polski jest ciągły. To nie jest nowe doświadczenie. W 1946 r. Polska przyjęła 13 tys. uchodźców z Grecji a na przełomie 1992/93 wysłała specjalny pociąg, którym przyjechało do Polski 1 tys. osób z Bośni. Na przełomie 1998/99 przyjęliśmy uchodźców z Kosowa a od 1999 r. do dziś – 30 tys. Czeczenów. Polska była dla tych uchodźców krajem czasowego schronienia, wielu gdy tylko było to możliwe, powróciło do swoich krajów. Sami Polacy też mają doświadczenie bycia uchodźcami. W latach 1981-83 stanowili największą grupę wśród uchodźców z różnych krajów.
Dlatego kard. Nycz przestrzegał przed uleganiem opinii mediów i polityków, którzy twierdzą, że uchodźcom nie należy pomagać, bo to jest niebezpieczne. Przestrzegał przed postawą milczenia, żeby nie być przeciwko dominującej w społeczeństwie narracji, która jest na użytek następnych wyborów. Nie możemy się w to wikłać – mówił. Mamy „robić swoje” na poziomie humanitarnym i ewangelicznym, jeżeli jesteśmy chrześcijanami.