Przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju 2024
Bardzo się cieszę, że betlejemskie światełko pokoju dotarło do Warszawy. Dziękuję harcerzom, którzy je nam przynieśli.
W tym roku jest ono jeszcze bardziej wymowne. Ponieważ, ze względu na sytuację na Bliskim Wschodzie, nie można było zapalić światełka w grocie betlejemskiej i przywieźć je do Europy, światełko zostało zapalone w kościele Christkindl w Steyr, gdzie skauci prze cały rok strzegli płomienia z poprzedniego roku. Jest to więc światełko betlejemskie „po przejściach”. Symbol naszych dni. To jednak, że jest, mimo tylu trudności, daje nam otuchę i nadzieję.
Owszem, z jednej strony pokazuje, że wciąż i wciąż nie zrealizowała się wielka wizja proroka Izajasza, że przyjdzie czas, kiedy ludzie miecze przekują na lemiesze, włócznie na sierpy, gdy naród nie podniesie już miecza przeciw narodowi, gdy ludzie nie będą się już zaprawiać do wojny (por. Iz 2,4). Ciągle to od nas daleko. Ciągle mając do dyspozycji kawałek metalu wolimy z niego zrobić miecz niż lemiesz, włócznię niż sierp. Ciągle mając trochę czasu, wolimy go przeznaczyć na wojny, wojenki, bijatyki i kłótnie, niż na rozmowę i dialog. Ciągle mając nieco życia do przeżycia, tak często tracimy je, krzywdząc innych…Wiemy, że to jest głupie i złe, że niszczy nas samych, a jednak brniemy w tę stronę…
Ale z drugiej strony tegoroczne światełko uczy nas wytrwałości. Ono nie zgasło przez rok. Nie dało się zdmuchnąć i teraz, pośrodku grudniowej nocnej ciemności, potrafi dać nam trochę jasności i ciepła. Nie jest żadnym mega blaskiem i wielkim upałem, jest tylko małym światełkiem, ale wystarczającym, byśmy widzieli drogę i mogli iść.
Niech to Światełko ze swoim przesłaniem dotrze do każdego zakamarka Warszawy i diecezji, do domów, zakładów pracy, siedzib władz, do instytucji, szpitali, szkół, hospicjów, więzień, do wojskowych koszar. Przede wszystkim jednak niech dotrze do ludzkich serc, szczególnie do tych, w których jest teraz ciemno i zimno, w których jest niezgoda, a nawet wojna. Niech da nam inspiracje, natchnienie i siłę, by być tymi, którzy wprowadzają pokój (Mt 5,9). Niech przynajmniej w nas, w naszych relacjach „wilk zamieszka z barankiem a pantera z koźlęciem” (Iz 11,6). Oby w nas i pośród nas było tyle zgody na siebie i tyle harmonii, ile jest w słynnym biblijnym obrazie z proroka Izajasza, który mówi, że niemowlę będzie się bawić na gnieździe kobry, a dziecko włoży rękę do kryjówki żmii. I nikt nie wyrządzi drugiemu zła, ani nie będzie działał na jego zgubę (por. Iz 11,8-9).
Spróbujmy. Zacznijmy od siebie samych. Już. Teraz. Dzisiaj. Jak pisze Tomasz a Kempis w dziele O naśladowaniu Chrystusa naprzód sami siebie utrzymujmy w spokoju, a wtedy będziemy mogli uspokajać innych. „Człowiek namiętny, nawet dobro przemienia na zło i łatwo w zło uwierzy. Człowiek spokojny i dobry, wszystko na dobro obraca”.





