Msza św. w intencji powstańców. Przed laty właśnie w kościele na Żytniej modlił się Batalion „Parasol”
W 73. rocznicę Mszy św. Batalionu „Parasol” w kościele na Żytniej zapoczątkowano modlitwę za powstańców.
„Drugiego sierpnia było w rejonie Żytniej względnie spokojnie. Zrobiliśmy zbiórkę tych, którzy nie byli na zadaniach, na patrolu albo na warcie i dostali zezwolenie, aby pójść na Mszę do kościoła ss. Miłosierdzia na Żytnią. Było nas tam ok. stu ludzi. Mszę św. odprawił dla nas miejscowy ksiądz. Modliliśmy się bardzo żarliwie o szczęście w naszej walce, o ocalenie życia, ale też o to, aby nie być ciężko rannym. Prosiłem Boga, aby raczej zginąć niż być jakoś bardzo okaleczonym. Była to wieczorna msza parafialna, którą zorganizowano, aby za nas się pomodlić i pobłogosławić nas – idących do akcji. Ludzie bardzo serdecznie i entuzjastycznie ściskali nas i życzyli szczęścia. Ksiądz pobłogosławił nam w tej atmosferze radości i nadziei na zakończenie tej strasznej okupacji niemieckiej. Wierzyliśmy mocno, że za kilka dni będziemy wolni” – tak Mszę św. na Żytniej opisywał w książce „Gryf. Pałac Michla, Żytnia, Wola” Jarosława Wróblewskiego dowództwa grupy Janusz Brochwicz- Lewiński.
Wspomnienia stały się inspiracją do rozpoczęcia modlitwy w rocznicę powstańczej Eucharystii dokładnie w tym samym miejscu co 73 lata temu. – Walka zjednoczyła różnych ludzi. Ta jedność o Polskę pozostaje wartością, której nie możemy zapomnieć. Nie można też pozwolić, by wartości, za które powstańcy oddali życie, legły w gruzach. Nie można kpić z wiary i patriotyzmu. Mając autentyczne wzorce pozostaje nam solidna praca i modlitwa. Losy każdego narodu, w tym nasze, są uzależnione od woli Boga – mówił w homilii ks. Bartłomiej Pergoł, rezydent parafii Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny, współorganizator wydarzenia.
W Eucharystii uczestniczyli rekonstruktorzy „Zgrupowania Radosław”. – Świadomość, że drugiego sierpnia, 73 lata temu właśnie tutaj modlono się przed walką, jest znakiem, by te piękne tradycje powstańcze zachować i nieść dalej. Niech nasza miłość do Boga i tego miasta nie minie. Przekażmy ją i bądźmy zawsze z tymi, którzy za nas oddali życie. Już teraz zapraszam na przyszły rok – zapowiedział ks. Krzysztof Stosur, kustosz sanktuarium na Żytniej.
W modlitwie wzięła udział Agnieszka Bogucka, prezes oddziału warszawskiego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Przyniosła oryginalny obrazek Jezusa Miłosiernego, który towarzyszył Januszowi Brochwiczowi-Lewińskiemu od młodości do chwili śmierci. – „ Dała mi go matka i powiedziała, że jest poświęcony i będzie mnie bronił. Ten obrazek towarzyszył mi w kampanii wrześniowej, w niewoli sowieckiej, podczas ucieczki, w partyzantce, w powstaniu, jak byłem ranny na cmentarzu, poszedł ze mną do niewoli przez 8 miesięcy, odbył ze mną drogę powietrzną do Francji i Wielkiej Brytanii, był ze mną na ciężkiej operacji i w wojsku brytyjskim w 1947r. Przywiozłem go do Polski i tu jest. Uratował mnie w wielu wypadkach” – tłumaczył w wyświetlanym w kościele nagraniu „Gryf”.
– Tu, w kaplicy sióstr, po powrocie „Gryfa” do Polski, żołnierze GROMu podczas Mszy św. ofiarowali mu duży obraz Jezusa Miłosiernego. Ten nowy i ten, który dostał od matki widział każdego dnia przez 3 ostatnie lata życia, kiedy po złamaniu kości leżał w łóżku. Nawet ostatniego wieczoru przed śmiercią modlił się przed tymi dwoma obrazami. Zmarł w nocy 5 stycznia tego roku. Im był starszy, tym bardziej ciążyło na jego sumieniu, to że zabił wielu ludzi. Powtarzał, że musimy pozostawać redutą wiary, bo innej drogi nie ma – przypomniała Agnieszka Bogucka.
Wieczór zakończył się wspólnym śpiewaniem powstańczych piosenek.
„Gość warszawski”