Kazanie podczas centralnego nabożeństwa ekumenicznego
Czy wierzysz w to?
(medytacja wygłoszona podczas nabożeństwa ekumenicznego, Warszawa, 23 stycznia 2025r.)
Siostry i Bracia,
pozwólcie, że tak właśnie do Was się zwrócę. Bo ten dzień, to miejsce, to nabożeństwo, a nade wszystko usłyszane przed chwilą Słowo Boże, zapraszają nas do tego, byśmy byli razem, jak dzieci jednego Ojca, jak uczniowie jednego Mistrza i jak świątynia jednego Ducha.
Zapraszają nas, byśmy pokazali się światu jako Kościół: wspólnota ochrzczonych wierzących, która tęskni za pokojem i jednością, która pragnie wyznawać swoją wiarę pośród świata i która zgodnie o to się modli.
Pomaga nam w tym genius loci tej świątyni: to kościół zbudowany pośród domów, hoteli, banków, teatrów, urzędów, muzeum, koszar i szkoły. Kościół, który jest też blisko… grobu.
Jedno czytanie biblijne w pewnym sensie czytaliśmy dziś razem na samym początku tego nabożeństwa (por. J 11,17-26). Był to dialog Jezusa z Martą – główny biblijny tekst tegorocznego Tygodnia Modlitw. W ten dialog Zbawiciela z siostrą zmarłego Łazarza zostaliśmy wszyscy jakby wciągnięci.
Oto Łazarz od czterech już dni spoczywał w grobie. Zaczął ujawniać się rozkład jego ciała. Łazarz już śmierdział. I w takiej sytuacji, absolutnego końca, zniszczenia i nicości, Jezus mówi do Marty: „Twój brat zmartwychwstanie (…). Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem (…). Czy wierzysz w to?”.
Siostry i Bracia,
ten sam Jezus zadaje nam dzisiaj to samo pytanie: Czy wierzysz w to? Czy wierzysz, że „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem”?
Kim jest ten Łazarz, co już umarł?
Jakie to są sprawy, nadzieje, relacje, pragnienia, które od dawna uważam już za pogrzebane?
Może moja relacja z Bogiem?
Może mój codzienny sposób postępowania, który miał być zgodny z powołaniem, a jest jaki jest (por. Ef 4,1)?
Może moje relacje rodzinne, wspólnotowe, zawodowe i inne?
Może wystygła wiara moich dzieci i wnuków?
A może tym, co cuchnie jest moja wspólnota, mój Kościół, w którym nie czuję już „wonności Chrystusa” (por. 2 Kor 2,15)?
A może przygniecione kamieniem grobowego smutku jest wspólne świadectwo chrześcijan, które miało być stale dawane „z pokorą i łagodnością” (por. Ef 4,2), a stało się jednym, oficjalnym tygodniem w roku?
A może jest nim nadzieja na pojednanie w ojczyźnie? Albo nadzieja, że świat da się jeszcze naprawić? Nadzieja, która umarła. Której już nie ma!
Do tych i do innych naszych grobów oraz rozkładających się ciał, podchodzi dziś Jezus i pyta: Czy wierzysz? Czy wierzysz w to? Że Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem? Czy wierzysz, że potrafię wskrzesić wszystkie twoje pogrzebane sprawy i wszystkie pochowane nadzieje?
On, Chrystus, chce być blisko każdej z naszych codziennych, małych i wielkich spraw: tak jak budynek tego kościoła, który stoi pośród budynków wielkiego miasta. Chrystus chce być w naszej pracy i odpoczynku, w nauce i sporcie, w sztuce, finansach i polityce. Chce być w naszych radościach i smutkach, zmaganiach, domaganiach i niedomaganiach, w narodzinach, w życiu, w umieraniu i w śmierci.
„Czy wierzysz w to?”
W przepięknej encyklice Lumen fidei, (Światło wiary), która przejdzie do historii Kościoła, jako dokument napisany „na cztery ręce”, bo jeszcze przez papieża Benedykta XVI i już przez papieża Franciszka, zawarta jest i ta, bardzo głęboka myśl: „Nasza kultura – czytamy tam – straciła zdolność dostrzegania konkretnej obecności Boga, Jego działania w świecie. Uważamy, że Bóg znajduje się w zaświatach, na innym poziomie rzeczywistości, oddzielony od naszych konkretnych relacji. Gdyby jednak tak było, gdyby Bóg nie był zdolnym do działania w świecie, [to] Jego miłość nie byłaby prawdziwie potężna, prawdziwie rzeczywista, a zatem nie byłaby nawet prawdziwą miłością, zdolną zapewnić to szczęście, które obiecuje. Wówczas byłoby całkowicie obojętne, czy się w Niego wierzy, czy nie wierzy. Natomiast chrześcijanie wyznają konkretną i potężną miłość Boga, który naprawdę działa w historii i decyduje o jej ostatecznym przeznaczeniu. Tę miłość można spotkać, ona objawiła się w pełni w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa”(LF,17).
Siostry i Bracia, ludzie wierzący w Boga!
Prorok Izajasz przekazał nam przed chwilą wielką wizję „góry domu Pana”, który narody „nauczy swoich dróg”, a one „przekują miecze na lemiesze” (por. Iz 2,2-4). To nie jest marzenie, miraż i złuda. To jest proroctwo, to zapowiedź, że kiedyś tak się stanie.
Dlatego nie przyszliśmy tutaj narzekać, biadolić i kwękać. Przyszliśmy się modlić i dać świadectwo o naszej wierze. Chcemy umocnić naszą nadzieję, o której św. Paweł Apostoł, będąc w więzieniu, pisał w Liście do Efezjan: „Jedno jest Ciało i jeden Duch, jak też jedna jest nadzieja, do której zostaliście powołani. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, działa przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4,5-6).
Świadectwo tej nadziei dali nasi ojcowie w wierze, zgromadzeni 1700 lat temu na pierwszym powszechnym soborze chrześcijaństwa, w Nicei w roku 325. Sobór ten dał początek wyznaniu wiary, które do dzisiaj łączy większość chrześcijan na świecie.
Św. Cyryl Jerozolimski tak pisał o tym wyznaniu: „Ta synteza wiary nie została ułożona według ludzkich opinii, ale z całego Pisma świętego wybrano to, co najważniejsze, aby podać w całości jedną naukę wiary. Jak ziarno gorczycy zawiera w maleńkim nasionku wiele gałęzi, tak samo streszczenie wiary zamyka w kilku słowach całe poznanie prawdziwej pobożności zawartej w Starym i Nowym Testamencie” (por. KKK 186).
Św. Cyryl, wielki teolog i mówca, zawarł te słowa w katechezach przeznaczonych dla tych, „co mają być oświeceni”: w Catecheses illuminandorum. „Oświeceniem” w tradycji chrześcijańskiej nazywano chrzest (por. KKK 1216).
Świadectwo temu wspólnemu światłu dały ćwierć wieku temu Kościoły w Polsce, które właśnie tutaj, w tym pięknym kościele, podpisały deklarację o wzajemnym uznaniu chrztu. Było to 23 stycznia roku 2000.
Niektórzy sygnatariusze tej deklaracji, reprezentujący Kościoły w Polsce, są tu dziś obecni.
Pragnę wyrazić wdzięczność wszystkim duchownym i świeckim, teologom i prostym miłośnikom ekumenizmu, którzy w ostatnich latach starali się czynić żywym ten doniosły akt. Piękny przykład daje nam Stowarzyszenie Pokoju i Pojednania „Effatha”, założone przez panią Danutę Baszkowską, które organizowało każdego 23. dnia miesiąca modlitewne spotkania ekumeniczne, aby świętować prawdę o tym, że chrzest nas łączy, a jednocześnie, przez symboliczne dzielenie się chlebem, wyrazić tęsknotę za pełniejszą łącznością, w sakramencie Eucharystii.
Jeszcze przyjdzie mi sporo się nauczyć o polskiej i warszawskiej ekumenii: o księdzu Zygmuncie Michelisie i infułacie Stanisławie Mystkowskim, o siostrze Joannie Lossow i diakonisie Reginie Witt, o ośrodku Joannicum i biskupie Władysławie Miziołku, o Polskiej Radzie Ekumenicznej, o Towarzystwie Biblijnym w Polsce i o Polskim Forum Chrześcijańskim.
Możemy się uczyć „o nich”, ale także i „od nich”, od osób dla których ekumenia jest nie tylko pracą, ale jest pasją. Pasją życia! Jest spełnianiem wielkiego marzenia Boga.
Siostry i Bracia,
chciałbym raz jeszcze odnieść się do głębokiej wymowy tej świątyni. Inspiracją dla architekta był rzymski Panteon oraz luterański Kościół Najświętszej Marii Panny w Dreźnie. Ta wspaniała warszawska świątynia w XIX wieku uznawana była przez wielu za centralny punkt miasta. Krzyż kopuły kościoła był głównym punktem sieci triangulacyjnej dla wodociągów Lindleya. Dwieście lat temu grał tutaj Chopin. Modliło się tu dwóch papieży: św. Jan Paweł II i Benedykt XVI. Wołanie pierwszego z nich, z sąsiedniego placu, niegdyś placu Zwycięstwa, o zstąpienie Ducha i odnowę tej ziemi, jeszcze dzisiaj rozlega się echem, jako modlitwa wciąż aktualna.
Kościół nosi wezwanie Trójcy Świętej. Gdy wchodzimy do środka, nasze spojrzenie napotyka najpierw na krzyż Chrystusa.
Gdy unosimy wzrok w górę – widzimy Chrystusa Zmartwychwstałego. I chcemy powiedzieć za apostołem Tomaszem – jak głosi widoczny tu napis – „Pan mój i Bóg mój” (J 21,28).
Tutaj wszystko mówi o żywej wierze i o jej wyznawaniu, o sakramencie wiary, którym jest chrzest i o Kościele – naszym domu wiary, wspólnocie wierzących. Tu wszystko mówi o punkcie odniesienia, o Jedynym Architekcie i o najwłaściwszej architekturze ludzkiego życia. Tu wszystko mówi o Kościele, zbudowanym z prawdziwych i żywych kamieni (por. 1 P 2, 4-5), a nie ze sztucznych i martwych prefabrykatów. Tu wszystko mówi o Kościele, który w nadziei pielgrzymuje przez świat, ze światem i dla świata. I który nadziei uczy!
A Chrystus obiecuje nam niezawodnie, co usłyszeliśmy przed chwilą, że jeśli dwaj spośród nas zgodnie o coś prosić będą, otrzymają to od Ojca, który jest w niebie. Gdzie bowiem dwaj albo trzej zgromadzi się w imię Chrystusa, tam On jest pośród nich (por. Mt 18,19-20).
Jest nas tu dużo więcej niż dwoje, czy troje, a w naszych wspólnotach jest nas nieskończenie więcej. Wszyscy razem gromadzimy się w Jego imię, choć na co dzień w różnych miejscach. On jest z nami! Jest na pewno i jest naprawdę.
Wierzymy w to z całego serca. Amen.
+ Adrian J. Galbas SAC