Kard. Nycz w Niedzielę Palmową: Miesza się w nas „Hosanna” i „Ukrzyżuj”
Najwyższą na Ursynowie, bo 6,5-metrową palmę zrobili w tym roku uczniowie Szkoły Podstawowej nr 303 im. Fryderyka Chopina. Palmy na konkurs przygotowywały też rodziny, domy pomocy, wspólnoty… Kardynał Kazimierz Nycz poświęcił te duże, konkursowe, ale też te mniejsze, które mieszkańcy parafii Wniebowstąpienia Pańskiego przynieśli na uroczystą Mszę św.
Metropolita warszawski kontynuuje zwyczaj święcenia palm w największej ursynowskiej parafii, który zapoczątkował jego poprzednik kard. Józef Glemp. Coroczną obecność prymasa Polski i inicjatora budowy pierwszego kościoła na Ursynowie upamiętniono odsłonięciem pamiątkowej tablicy w hołdzie kard. Józefowi Glempowi. Odsłonił ją metropolita warszawski, a poświęcenia dokonał wraz z ks. prałatem Tadeuszem Wojdatem, pierwszym proboszczem parafii i budowniczym świątyni.
Nawiązując do liturgii Niedzieli Palmowej kard. Kazimierz Nycz zauważył, że po czytaniach o uroczystym wjeździe Pana Jezusa na osiołku do Jerozolimy, gdy tłumy wołały”Hosanna”, czytany jest Łukaszowy zapis Męki Pańskiej.
– Niedziela Palmowa jest bramą wprowadzającą w wydarzenia ostatniego tygodnia życia Jezusa – zaznaczył metropolita warszawski. – A ponieważ w dzisiejszej liturgii wszystko to przeżywa się jakby razem, dlatego dochodzi do nas wołanie „Hosanna” i „Ukrzyżuj!”, które tłum krzyczał w Wielki Piątek, kiedy Jezus był sądzony.
trzeba sobie powiedzieć, że ani teraz, ani w tamtym czasie w Jerozolimie nie było tak, że jedni byli porządni i śpiewali Jezusowi chwałę, a drudzy zaraz potem chcieli go posłać na krzyż – zaznaczył kard. Kazimierz Nycz. – Wielu tych ludzi było i tu, i tu. My też jesteśmy słabymi grzesznikami i ta dwoistość w nas jest. Trzeba być tego świadomym w całej swojej pokorze, wobec Boga, który jest miłosierny.
I trzeba sobie powiedzieć, że ani teraz, ani w tamtym czasie w Jerozolimie nie było tak, że jedni byli porządni i śpiewali Jezusowi chwałę, a drudzy zaraz potem chcieli go posłać na krzyż – zaznaczył kard. Kazimierz Nycz. – Wielu tych ludzi było i tu, i tu. My też jesteśmy słabymi grzesznikami i ta dwoistość w nas jest. Trzeba być tego świadomym w całej swojej pokorze, wobec Boga, który jest miłosierny.
Kardynał przestrzegał przed odejściem od prawdy, dobra, podstawowych wartości, bo wtedy człowiek – podobnie jak w Ewangelii Poncjusz Piłat – łatwo może ulec opinii publicznej, wpływowym ludziom i „popełnia osąd Sprawiedliwego, osąd Boga”.
– On nie znajdował w Jezusie żadnej winy, ale uległ wołaniu tłumu. Po części dlatego, że się bał, bo postraszono go Cezarem, po części chciał się przypodobać ludziom, a po części dlatego pewnie, żeby mieć święty spokój. Ta postawa przypodobania, strachu, lęku często polega na tym, że rezygnujemy ze swoich przekonań, prawdy i potrafimy osądzać kogoś, kto jest sprawiedliwy – mówił kardynał.
„Gość Warszawski”