Kard. Nycz pożegnał ks. Pawlukiewicza. Chcę wypowiedzieć Magnificat za jego życie i posługę

Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz przewodczył 25 marca pogrzebowi śp. ks. Piotra Pawlukiewicza. Publikujemy pełny tekst wypowiedzi

W kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny stajemy przy ołtarzu Eucharystii i przy trumnie śp. ks. Piotra Pawlukiewicza. Tu pracował prawie 30 lat, tutaj mieszkał, tutaj duszpasterzował. Przyciągał w swoim życiu kapłańskim do Pana Jezusa i Kościoła setki tysięcy wiernych, młodzieży, dzieci.

Miał ten wielki dar słowa. Jest swoistym, niepojętym paradoksem, że ten który gromadził wokół ołtarza tłumy, dzisiaj na swoim pogrzebie ma nas zaledwie kilkoro modlących się razem z wami wszystkimi, którzy modlicie się dzięki transmisji telewizyjnej tej dzisiejsze, żałobnej uroczystości.

Wobec tych niepojętnych spraw mówimy fiat – niech się stanie, tak jak mówiła Matka Najświętsza w tajemnicy Zwiastowania, którą dzisiaj w liturgii Kościoła wspominamy. Od tego fiat Maryi rozpoczęło się Wcielenie. Bóg stał się człowiekiem.

Możemy przypuszczać, że to fiat Maryi nie było dla niej łatwe. Wiele pytań, wiele rzeczy niewyjaśnionych, trudnych do pojęcia a jednak powiedziała Panu Bogu: tak.

Także w życiu świętej pamięci ks. Piotra były takie momenty kiedy jego fiat, jego tak, nie było łatwe i proste, ale je zawsze wypowiadał. Tak było zwłaszcza 10 lat temu kiedy rozpoczęła się jego trudna choroba. Towarzyszyła mu przez ostatnie 10 lat jego życia i jego kapłaństwa.

Także nasze fiat dzisiaj nie jest proste. Jesteśmy zasmuceni odejściem, wczesnym odejściem tak wspaniałego kapłana.

Pragnę jako biskup w swoim imieniu oraz w imieniu Archidiecezji, która mu tak wiele zawdzięcza wypowiedzieć razem z Maryją jej  fiat ale jeszcze bardziej wypowiedzieć razem z Maryją jej Magnificat dziękczynne za wielkie dzieła Boże i za to wszystko, co się wydarzyło w życiu świętej pamięci ks. Piotra, naszego kochanego Brata.

Przede wszystkim za jego piękny udział w kapłaństwie Pana Jezusa, do którego został włączony 35 lat temu, w ’85 roku przez święcenia. Za jego, wspomniany już, dar słowa, którym przyciągał ludzi do Chrystusa i do Kościoła.

Za jego ambonę: tysiące ambon w Polsce, „ambonę” radiową Radia Józef, „ambonę” telewizyjną, ambonę Mszy św. „radiowej” w I Programie Polskiego Radia. Za jego słowo, które kierował do młodzieży, do dorosłych. Wszystkich tym słowem ubogacał i prowadził do Jezusa.

Chciałem podziękować za jego bycie przełożonym w seminarium naszym, za jego pracę w kurii. Chciałem podziękować za 25 lat wykładów w Papieskim Wydziale Teologicznym. Nie tylko sam pięknie i mądrze mówił, ale innych także tego mówienia starał się uczyć jako profesor.

Za jego wszystkie dzieła i zaangażowania, które były w drodze jego życia, w różnych miejscach, w różnych powołaniach i posłaniach, których doznawał od kard. Józefa Glempa a potem w ostatnich 13 latach także w czasie mojego kierowania go do różnych rzeczy, o które go po prostu prosiliśmy.

Za jego pogodę ducha, jego piękne, przeżywane radośnie życie, ale także za jego lekcję przyjmowania choroby i cierpienia, którym nas ubogacał. Powiem tylko jedno. Zawsze za wzruszeniem patrzyłem jak na kolejne święta przyjeżdżał do Domu Arcybiskupów Warszawskich po to, by się razem zabrać do katedry. Także w tych latach, kiedy było mu niezwykle trudno.

Drogi, kochany Piotrze! Za to wszystko pragnę ci najserdeczniej podziękować. A równocześnie prosić Pana Boga, najlepszego Ojca, któremu wierzyłeś i ufałeś, aby Cię przyjął do swojego Domu.