70 lat temu powstała parafia w Izabelinie. Ks. Aleksander Fedorowicz był jej pierwszym proboszczem

Mija 70 lat od powołania ks. Aleksandra Fedorowicza na proboszcza nowo erygowanej parafii św. Franciszka z Asyżu w Izabelinie. Kapłan stworzył tę parafię od postaw na prośbę prymasa Stefana Wyszyńskiego, który miał do niego ogromne zaufanie. Ludzie widzieli w swoim proboszczu nie tylko przewodnika duchowego, ale również ojca i przyjaciela.

Ponad 70 lat temu ks. Aleksander Fedorowicz przyjechał do podwarszawskich Lasek na zaproszenie ks. Władysława Korniłowicza, ówczesnego opiekuna duchowego zakładu dla dzieci niewidomych. Tu spotkał się z prymasem Stefanem Wyszyńskim, który zaprosił do siebie kilku księży – w tym braci księży: Aleksandra i Tadeusza Fedorowiczów. Prymas powiedział, że chce utworzyć nową parafię na skraju Puszczy Kampinoskiej, a później zapytał kapłanów, który zgodziłby się zostać jej proboszczem. “Chyba ja, ojcze…” – odezwał się cicho ks. Ali. Jako dziecko podobnie zareagował na pytanie matki, czy któryś z jej synów zostanie księdzem – wysunął się wtedy przed starszych braci i nieśmiało powiedział: “Chyba ja, mamo…”.

Pierwszy proboszcz parafii w Izabelinie

Ali urodził się, jako przedostatnie z dziewięciorga dzieci Aleksandra i Zofii z Kraińskich, 16 czerwca 1914 roku w Klebanówce na Podolu (Kresy Wschodnie). Dorastał otoczony piękną przyrodą i w rodzinie, gdzie miłość niosła za sobą nie tylko ciepło, ale jasny przekaz mądrości dotyczącej Boga, świata, sensu życia i ludzi. Ali był cichy i uśmiechnięty, służba bardzo go lubiła i wszyscy przewidywali, że zostanie księdzem, a później może nawet biskupem.

Na początku uczył się w domu, następnie w gimnazjum we Lwowie. W czasach szkolnych po raz pierwszy miał możliwość codziennego uczestnictwa w Mszy świętej. „Eucharystia to powinien być wasz specjalny sakrament. Bo Eucharystia stanowi o jedności. Obojętne, gdzie się będzie na Mszy św. i u Komunii św. – jednoczy nas wszystkich Chrystus” – napisał w późniejszych rozważaniach. Z powodu słabego zdrowia, nawracającego zapalenia płuc i pobytów w sanatoriach Ali kilkakrotnie przerywał naukę. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1942 roku, po nich pomagał w pracy duszpasterskiej w Lipinkach pod Gorlicami, a później we wsi Tywonia, w kaplicy należącej do parafii w Jarosławiu. 28 czerwca 1951 roku otrzymał nominację na proboszcza erygowanej wkrótce potem parafii Izabelin – Laski.

„Ks. Ali kochał ludzi i niósł im tę miłość”

Ludzie na skraju Puszczy Kampinoskiej żyli bardzo ubogo. Entuzjazm, którym zarażał ks. Ali mieszkańców okolicznych wsi był tak wielki, że niemal wszyscy przystąpili do wspólnej budowy kościoła. Ks. Ali nie tylko jednoczył ludzi wokół Krzyża, ale chodził od domu do domu i pomagał, wspierał i rozumiał problemy swoich parafian. – Tu była ogromna bieda, a ludzie borykali się z uzależnieniami, ubóstwem. Proboszcz to rozumiał. Kiedyś wracając z „kolędy” zobaczył leżącego w rowie człowieka i pospieszył mu na pomoc. Okazało się, że to pijany. Ks. Ali wziął go na plecy, zaniósł na plebanię. Zdziwionej siostrze Klarze ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, która krzątała się po plebanii nakazał przygotowanie łóżka i ciepłego posiłku. Pijany mógł się umyć, najeść i wyspać… Takich przypadków było dziesiątki. Ks. Ali kochał ludzi i niósł im tę miłość. Szczególnie tym, którzy najbardziej jej potrzebowali – wspomina pan Jan z Izabelina.

„Ważna jest tylko miłość, ważne jest, żebym robił co dobre i żebym chciał dokoła siebie szerzyć dobro” – powtarzał ks. Ali. Ludzie lgnęli do swojego pasterza jak do najlepszego ojca i przyjaciela, również prymas Wyszyński miał ogromne zaufanie do ks. Alego. Parafia w Izabelinie była jednym z pierwszych miejsc w Polsce (oprócz opactwa benedyktynów w Tyńcu) gdzie odprawiano Mszę twarzą do wiernych oraz w języku polskim, a świeccy włączali się w liturgię w pełnym tego słowa znaczeniu.

„Bóg jest miłością”, to credo życia ks. Alego

Ks. Ali odwiedzał swoich parafian, którym pomagał i troszczył się o nich. Do dzisiaj starsze parafianki wspominają, jak z żalem patrzyły na schodzone i wytarte buty proboszcza. – Złożyłyśmy się i kupiłyśmy mu nowe na imieniny. Minęła jedna niedziela, druga, trzecia… Proboszcz nadal w tych samych. Idziemy i pytamy czemu nie założył nowych? “Oddałem – powiedział cicho. Temu, kto bardziej ich potrzebował…” – to tylko niektóre z wielu historii opowiadanych przez mieszkańców wsi, świadków życia ks. Alego. – Przyjechaliśmy tu z Podlasia za pracą. Nie mieliśmy grosza przy duszy, a chcieliśmy wziąć ślub – wspomina pani Janka. “To nie o pieniądze chodzi, a o sakrament” – powiedział proboszcz i pobłogosławił nasze małżeństwo – mówi. Pomagał wielodzietnym rodzinom. W kronice parafialnej poczytać można o systematycznych zbiórkach warzyw, owoców czy innych darów, które przekazywane były dla najbardziej potrzebujących.

Izabelin dzięki ks. Alemu stał się też centrum życia liturgicznego, do którego przyjeżdżali nieraz księża i świeccy z bardzo daleka. Sam proboszcz bardzo niechętnie opuszczał parafię. Czynił to tylko dla innych obowiązków duszpasterskich bądź zdrowotnych. W listopadzie 1959 roku zachorował na nowotwór węzłów chłonnych. Ks. Ali zmarł w opinii świętości 15 lipca 1965 roku na plebanii, żegnany przez tłumnie odwiedzających go parafian i przyjaciół. “Bóg jest Miłością” – cytat z Pisma Świętego z Listu św. Jana i credo życia proboszcza wyryty jest na płycie jego grobu w Izabelinie. Choć od śmierci minęło ponad pół wieku, na grobie cały czas palą się znicze i leżą świeże kwiaty. Wiele osób przekonanych o świętości kapłana odwiedza to miejsce i mały pokoik „gołębnik”, w którym mieszkał nad zakrystią.

Wierni modlą się o rychłą beatyfikację kapłana

Kolejni proboszczowie podtrzymują pamięć o ks. Alim, a każdego miesiąca w okolicy urodzin kapłana odprawiana jest Msza św. o jego rychłą beatyfikację. Wierni modlą się za wstawiennictwem swojego duchowego opiekuna wypraszając kolejne łaski i ciche cuda. Jedna z kobiet po operacji i wielomiesięcznej walce wygrała z nowotworem. Wierzy, że zdrowie zawdzięcza m.in. swojemu pierwszemu proboszczowi, za którego wstawiennictwem modliła się do Boga.

Wierni przekonani o świętości życia swojego skromnego proboszcza proszą go o orędownictwo u Boga w powierzonych intencjach. W swoich kazaniach ks. Ali najczęściej mówił o miłości, którą niósł innym pociągając ich do Boga i siebie nawzajem. Dla ks. Alego miłość nie była jedynie czczym słowem. Tę miłość wyrażał świadectwem swojego życia i tę Bożą miłość czuje się odwiedzając choćby na chwilę malowniczy Izabelin.

mk/kh/archwwa.pl