“Odejdę z teatru, pójdę za Chrystusem”. Pogrzeb ks. Kazimierza Orzechowskiego
Uroczystej Mszy św., rozpoczętej w samo południe u sióstr wizytek, przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Homilię głosił prowincjał augustianów o. Wiesław Dawidowski, którego zmarły kapłan był przez 20 lat kierownikiem duchowym i spowiednikiem. Swój list kondolencyjny przesłał również bp Józef Zawitkowski, wspominając Zmarłego jako swojego seminaryjnego profesora od dykcji.
Urodziłeś się nie tylko do tego, by jako aktor często zmieniać kostiumy i role oraz stać na scenie. Urodziłeś się po to, by przyjąć Ewangelię jak dziecko, szukać zagubionych, leczyć poranionych. Urodziłeś się, aby być wewnętrznie wolnym, żyć dla Boga i dla ludzi – mówił w homilii, skierowanej do zmarłego księdza-aktora o. Dawidowski. Przypomniał najważniejsze wydarzenie w życiu ks. Orzechowskiego – 21 czerwca 1959 r., dzień gwałtownego nawrócenia wziętego warszawskiego aktora. – Na ambonie w kształcie łodzi stał wtedy ks. Bozowski, wieloletni duszpasterz chuliganów. Kierując palec – jak się zdawało – centralnie w stronę stojącego pod filarem młodego aktora krzyknął: Ty też pójdziesz za Chrystusem. To niczym strzała Bożego słowa przeszyła serce młodego aktora pełnią miłości. Do kościoła przyszedł aktor, wyszedł – nawrócony – mówił dziś o. Dawidowski.
Dalej wspominał jego dochodzenie do kapłaństwa, zgodę kardynała Wyszyńskiego na to, by tego znanego aktora przyjąć do seminarium i potem wyświęcić. Z powodu swoistego “skandalu” jakim było w Warszawie nawrócenie bywalca salonów Kazimierza Orzechowskiego i jego pragnienie zostania księdzem, Prymas Tysiąclecia wysłał go do seminarium do Gniezna. W 1968 r. ten sam Prymas wyświęcił Orzechowskiego na kapłana. O. Dawidowski wspominał jego posługę jako duszpasterza środowisk twórczych i wykładowcę dykcji w warszawskim seminarium duchownym. Wspominał jego role filmowe już z czasów kapłańskich, gdy grywał… głównie księży; jego poszukiwanie własnego miejsca w Kościele po śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego, wreszcie roczny nowicjat u augustianów, na który się zgłosił w 1995 r., zapomniawszy poprosić o zgodę swojego biskupa. – Uznał, że skoro miał zgodę samego papieża, to biskupa już nie musi pytać. A Jan Paweł II spytany, czy ks. Orzechowski może iść do augustianów odparł z uśmiechem: niech idzie, może się jeszcze czegoś nauczy – mówił o. Dawidowski.
To właśnie w zakonie augustianów drogi jego oraz ks. Orzechowskiego się spotkały. I chociaż ostatecznie zmarły kapłan zakonnikiem nie został – przez długie lata się przyjaźnili, a ks. Orzechowski był spowiednikiem dzisiejszego prowincjała augustianów w Polsce.
O. Dawidowski wspomniał na koniec najważniejszą posługę, z jaką zmarły kapłan był kojarzony: posługę kapelana Domu Artysty w Skolimowie. – Tam znalazł dom, rodzinę i spokój serca, za czym tęsknił. Tam dostał słynną rolę księdza w serialu “Złotopolscy”, tam zaczął opowiadać swoje słynne kazania o Ziemi Świętej, tam był wsparciem dla aktorów, którzy nieraz dzięki niemu wracali do Pana Boga. Tam zmarł, w niedzielę 4 sierpnia o świcie, we wspomnienie św. Jana Vianneya, otoczony modlitwą sióstr Obliczanek – wspominał o. Dawidowski.
Uroczystość zgromadziła wielu przedstawicieli środowiska aktorów i artystów scen polskich. W mowach pogrzebowych wspominali zmarłego m.in reżyser Radosław Piwowarski, aktorka Joanna Kurowska oraz Ewa Ziętek. Ta ostatnia we wzruszającym świadectwie wyznała, że to właśnie u księdza Orzechowskiego odbyła swoją spowiedź życia.
Wypowiadając się na zakończenie uroczystości kard. Kazimierz Nycz zauważył, że ks. Orzechowski umiał połączyć w swojej jednej osobie dwie drogi, dwa powołania: aktorskie i kapłańskie.
Po Mszy św. pogrzebowej ciało Zmarłego zostało przewiezione i pochowane na cmentarzu w Skolimowie, gdzie spoczywa już matka ks. Kazimierza Orzechowskiego.