„Wolność w małżeństwie” tematem pierwszego spotkania formacyjnego dla prowadzących kurs przedmałżeński „Radość i Nadzieja”
ks. dr Jarosław Szymczak – duszpasterz, spowiednik, doradca małżeński i rodzinny. Wieloletni wykładowca Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach. Współtwórca programów dla małżeństw i narzeczonych. Przewodnik duchowy i przyjaciel wielu małżeństw i rodzin
W temat spotkania wprowadził ks. dr Jarosław Szymczak:
Kurs przedmałżeński ma pomóc w odkryciu powołania do małżeństwa z tą konkretną osobą. Jeśli sobie to uświadomię, że małżeństwo jest moim powołaniem i chcę realizować je z tą konkretną osobą, wówczas warto zastanowić się jaki wybieramy program życiowy dla naszego małżeństwa. Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes uświadamia o jaki program tu chodzi: „Człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego. Równocześnie jest jedynym stworzeniem, które może urzeczywistnić siebie tylko przez „bezinteresowny dar z siebie”.
Narzeczeni i małżonkowie, z którymi spotykam się pytają mnie: Jak zbudować związek nie tracąc swojej wolności?
Najczęściej rozwiązanie szuka się w kompromisie lub manipulacji. Kompromis w małżeństwie to formalna umowa, podczas której ustala się, kto i kiedy ma równą ilość czasu dla siebie. Natomiast manipulacja, jak to komunikować drugiej osobie, żeby uzyskać to co chce się dla siebie. Te rozwiązania mają swoje słabe strony. Po pierwsze każda ze stron nastawia się na ochronę swoich interesów. Po drugie zaczyna się porównywanie, kto i ile dał od siebie czasu i zaangażowania.
Jak zatem budować sferę wolności w małżeństwie? – zapytał prelegent. Człowiek jest jedynym stworzeniem na ziemi, który posiada wolną wolę. Ale ona w sposób naturalny nie prowadzi do poznania prawdy. Gdyż człowiek rozumem rozpoznaje czy coś jest autentycznie dobre. Człowiek rozumny i wolny jest osobą. Norma personalistyczna, która definiuje człowieka jako osobę, mówi, że osoba nie może stać się przedmiotem użycia i środkiem do realizacji mojego celu oraz jedyną relację jaką mogę rozwinąć z drugą osobą jest relacja miłości. Gdyż osoba jest takim dobrem, że jedynym i pełnowartościowym odniesieniem do niej jest tylko miłość. Przy czym miłość jest tutaj rozumiana szeroko i w różny sposób będzie przejawiać się. Inne są przejawy miłości męża do żony, rodziców do dzieci czy do przyjaciół. Miłość w swej istocie polega na tym, że pragnę dobra dla tej drugiej osoby. Miłość jest również jedyną formą odpowiedzi na naszą naturę relacyjną.
Następnie norma personalistyczna wskazuje, że człowiek w pełni może zrealizować się jako dar z siebie. Występuje on tylko wtedy, gdy osoba podejmuje w sposób wolny decyzję o takim sposobie działania. Wówczas jest możliwość zbudowania relacji, w której rozpoznając dobro wspólne oboje je wybieramy. Osoba może wtedy podporządkować się drugiej osobie, do której ma zaufanie, że ona szybciej doprowadzi do realizacji wspólnego dobra. W tak budowanej relacji nie możemy skorzystać z żadnej techniki, którą można by zastosować i pójść w kierunku kompromisu. Trzeba zaufać, że jeżeli naprawdę buduję relację na pełnym darze z siebie, to dopiero wtedy buduję w sposób prawdziwy i wolny.
Na ogół małżonkowie chcą być „bezinteresownym darem z siebie”. Tylko obawiają się wykorzystania przez drugą osobę. Podejmując ryzyko „bycia darem z siebie”, tak naprawdę nic nie tracimy. Dopiero wtedy staję się wolny i komunikuję miłość nie dlatego, że w zamian chcę coś uzyskać. Każdy taki czyn sprawia, że jestem jeszcze bardziej sobą, czyli w pełni człowiekiem.
To jest trudny program na życie, ale nie ma bezpieczniejszego. W wyniku tego programu nikt nie traci i każdy może zyskać. Ten trudny dar z ograniczenia swojej wolności dla dobra wspólnego, dla budowania relacji zawsze przyniesie dobre owoce – podkreślił duszpasterz.
Pamiętam jedną z wypowiedzi narzeczonej, która była oburzona propozycją, żeby dla męża przygotować kolację: „Ja mam mu kolację robić? To on mnie powinien zrobić”. Taką postawę może zmienić nasz przykład, gdy sami wybieramy życiowy program daru z siebie. Gdy jest nam z tym dobrze i sami przez to rozwijamy się. To będzie z nas emanowało. Ten sposób budowania relacji jest dzisiaj mało popularny i dlatego będzie nas kosztował – podsumował ks. Jarosław Szymczak.