Duchowe przygotowanie do Światowych Dni Młodzieży
Ks. Krzysztof Pawlina
DUCHOWE PRZYGOTOWANIE DO ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY
Referat do Księży Proboszczów – 13 luty 2016
1. Zwołanie przy studni
2. Kościół w duszach ludzi
3. Ponowny zapis Kościoła
4. Nieprzewidywalne skutki
5. Gościna czy kwatery
6. Doświadczenie Boga
1. Zwołanie przy studni
Światowe Dni Młodzieży wielu księży postrzega jako kłopot. Trzeba to jakoś opanować, ogarnąć, przeżyć i zapomnieć.
Czy można coś więcej?
Można się od młodych ludzi dużo nauczyć.
Święty Jan Paweł II, inicjator tego wydarzenia, mawiał: „Nie jest ważne to, co ja chcę im powiedzieć, ale ważne jest to, co oni chcą mi powiedzieć”.
Światowe Dni Młodzieży, ich przygotowanie w parafii są okazją do tego, aby młodzi powiedzieli, co oni w ogóle chcą, jak oni siebie widzą w Kościele.
Jacek Malczewski namalował cykl obrazów zatytułowanych „Zatruta studnia”. Był on symbolistą i w tym stylu ukazał Polskę, która straciła wolność. To ważne obrazy. Ale mnie porusza jeszcze coś więcej niż tylko utracona wolność. Przy studni są osoby, które przyszły po wodę i nie mogą jej zaczerpnąć. Oparte o studnię, czekają. Woda w studni jest, ale nie można jej pić, a pragnienie się wzmaga.
Zatrutą studnię odczytuję także jako symbol młodego człowieka, który nie może nawiązać relacji z Bogiem w swojej parafii. Oparty o wystające resztki wiary, spragniony, nie może zaczerpnąć wody. Przychodzi do studni, ale nie pije.
Światowe Dni Młodzieży to święto Kościoła. Ecclesia – to zwołanie przy studni. To sposobność, aby młodzi ludzie zaczerpnęli Wody Życia. Ale też okazja, aby Kościół usłyszał nowe pragnienia dzisiejszej młodzieży. Usłyszał ale i zrobił coś, aby młody człowiek czerpał Wodę Życia ze studni jaką jest jego parafialny kościół.
Światowe Dni Młodzieży przypadają w wyjątkowym dla nas momencie historycznym – w 1050. rocznicę chrztu Polski. Chrzest jest tym sakramentem, przez który staliśmy się dziećmi Boga. I oto w Krakowie te dzieci Boże zbiorą się świętować życie Boże w sobie.
Woda chrztu i wody świata.
Kościół rozcieńcza się coraz bardziej w wodach świata. Nurt płynie coraz szybciej. Czujemy się w tym wszystkim zagubieni. I oto nad Wisłą zbierze się młody świat: różnorodni, nieznani sobie ludzie, z różnych stron świata. Co nas łączy? Ta sama woda chrztu świętego – wydarzenie nadprzyrodzone. Woda świata rozmywa. Woda chrztu obmywa, oczyszcza, odświeża.
Woda, która wypłynęła spod progu świątyni, łączy nas i umacnia.
Dla nas chrzest święty nie jest jedynie pamiątką z przeszłości. Jest to ciągle nowe i mocne pomnażanie kapitału duchowego. I tę świadomość ma nam przywrócić to zwołanie Kościoła, z którego wypłynął potok oczyszczający i uzdrawiający.
To święto młodzieży ma udrożnić zapchane kanały przepływu łaski chrztu świętego.
To święto przypomina też nam, duszpasterzom, o obowiązku duchowej walki o tych młodych. Bo o młodych ludzi walczy diabeł. Jan Paweł II, myśląc o młodzieży, prorokował: „Wy jesteście przyszłością Kościoła”. My niekiedy młodymi się gorszymy, narzekamy na nich… A im trzeba błogosławić, aby gromadzili się przy studni, aby czerpali siłę do przezwyciężania zła, aby gasili pragnienie duszy.
Chodzi o to, aby Kościół w Polsce nie zaniedbywał tej części wspólnoty wiernych, która jest jej potencjałem. Młodzi budują przyszłość i oddają swoje najlepsze lata tam, gdzie są. Jak my o nich nie zadbamy w Kościele, to wyemigrują duchowo. Może powrócą do wiary na emeryturze, ale to co najlepsze oddadzą dla innego królestwa. Dlatego warto ich posłuchać, aby usłyszeć, co przeszkadza im pić ze studni, jaką jest Ecclesia.
2. Kościół w duszach ludzi
Max Weber wieścił, że wraz z rozwojem cywilizacji młode pokolenie przejdzie od religii do techno. Jego zdaniem, młodzi odejdą od Boga Biblijnego i pójdą do bogini „techno”.
Człowiek nie znosi pustki. Młodzi są niby zadowoleni z kultury nihilizmu, ale biegną do Papieża.
„Ześlę na nich głód” – mówi prorok Izajasz. „I będą chodzili od krańca ziemi do krańca, aby zaspokoić głód”. Doświadczenie duchowe – chleb dla duszy. Oni go szukają na swój sposób. A my mówimy: nie chodzą do kościoła parafialnego, więc co to za wiara. Nie modlą się, a praktykują medytację wschodu. Jadą na Lednicę, teraz do Krakowa – a co z regularną praktyką?
Może temu rozentuzjazmowanemu po powrocie młodemu człowiekowi trzeba pomóc zadomowić się we wspólnocie parafialnej.
A może lepiej już dziś z nimi rozmawiać o tym, jak żyć wiarą po Światowych Dniach Młodzieży w swojej parafii.
I nie chodzi tylko o to, aby im powiedzieć, na co my im pozwalamy, ale też zapytać, czego oni chcą jako wierzący.
Parafia na usługach duszy spragnionej wody.
Światowe Dni Młodzieży nie są tylko dla młodych – to wydarzenie całego Kościoła. A wydarzanie się wiary wymaga otwarcia się ludzi i struktur Kościoła.
Kiedy wieszczono kryzys Kościoła na Zachodzie, Romano Guardini przepowiadał, że przyjdzie epoka, w której pojawi się Kościół w duszach ludzi. Będzie to Kościół głęboki, głębszy niż tylko na poziomie instytucji. Kościół żyje w duszach ludzi.
Światowe Dni Młodzieży to jest wydarzanie się Kościoła i zapis doświadczania Kościoła w duszach młodych ludzi.
Prorocy katastrofy, którzy opisywali młode pokolenie, które woła: „Chrystus tak, Kościół nie”, mają okazję zobaczyć, że gdzie Piotr i Słowo – Eucharystia – tam wydarza się Kościół.
Zapis duchowy Kościoła.
Nie bez znaczenia jest fakt, że katechezy na Światowych Dniach Młodzieży głoszą Biskupi. Przecież jest tylu interesujących mówców, lubianych przez młodzież. Nie – nie o to chodzi. Chodzi o znak. Kościół naucza, to czas doświadczania i słuchania Kościoła.
Rola Piotra w Kościele, Piotra, który wychodzi zarzucać sieci. Jakiż to paradoks, bo przecież na młodych zarzucono już sieci To drażni ekspertów od marketingu, inżynierów zysku, specjalistów od mamienia młodych. Niby już ich mają, a oni idą szukać Piotra. Głód duchowy, głód Ojca, który kocha…
Jest jeszcze jeden aspekt związany z owym szukaniem Piotra przez młodych. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym autor mówi, że Papież Franciszek „nie nosi szat proroka, ale entuzjasty”. Świat potrzebuje dziś iskry, nowych horyzontów, świeżego spojrzenia, zapału. Myślę, że dla wielu Papież Franciszek to właśnie uosabia. Ludzie przy nim i z nim odzyskują to, co utracili, wracają z oddalenia i cieszą się, że są Kościołem. Chyba właśnie o to chodzi, bo Kościół jest nieustannym „wydarzaniem się”.
3. Ponowny zapis Kościoła
W takim wydarzaniu się Ecclesii mamy do czynienia z fenomenem powrotu cichych apostatów. W połowie XX wieku Ojciec Pio przestrzegał, że coraz więcej ludzi dokonuje ukrytej apostazji.
W historii Kościoła apostazja wydarzała się w różnych sytuacjach. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa apostazja była znana, ale jako wydarzenie, jako akt świadomy. Powrót do Kościoła był uwarunkowany spełnieniem określonych praktyk pokutnych. Dzisiaj coraz częściej ma miejsce apostazja bezrefleksyjna. Kto odchodzi od Kościoła i zdradza Chrystusa, nawet nie myśli o tym, że jest apostatą. Ludzie zrywają więzi z Kościołem, nie cierpiąc z tego powodu.
Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa w 2002 roku mówił o „cichej apostazji człowieka sytego”. Narasta proces odchodzenia od Chrystusa, a Kościół staje się Wielkim Niepotrzebnym.
Światowe Dni Młodzieży sprawiają, że ci bezrefleksyjni apostaci, albo ich dzieci, odkrywają Kościół nie w jakimś opisie jurydycznym, ale w wydarzeniu: doświadczają Kościoła, który jest spotkaniem, jednością.
W ten sposób w duszach ludzkich Kościół odradza się nie tyle jako instytucja, ile jako doświadczenie wiary. I wielu z nich wraca do Kościoła z tym obrazem, doświadczeniem Ecclesii.
Jak przyjąć ich ponownie w parafii, gdzie Kościół też się wydarza. Jak ma się wydarzać, aby był doświadczeniem, zapisem duszy?
4. Nieprzewidywalne skutki
Oczywiście wielu tysiącom ludzi, którzy przyjeżdżają na spotkanie z papieżem, towarzyszą różne motywacje. Jedne są głębokie, inne przygodowe, poznawcze, rozrywkowe. Ale spotkanie z Ojcem Św., Eucharystia, modlitwa to rzeczywistość, której nikt nie jest wstanie przewidzieć. Jedni wchodzą na Sykomorę, aby zobaczyć Jezusa, inni chcą się Go dotknąć, a jeszcze inni stoją na obrzeżach i obserwują. To wydarzanie się Kościoła jest nieprzewidywalne.
W 1991 r. na Światowy Dzień Młodzieży w Częstochowie przyjechała grupa ze Wschodu. Jeden z uczestników tego wydarzenia opowiada tak: „pojawiła się wreszcie możliwość wyjazdu za granicę. Powiem wprost – przyjechałem z grupą do Polski, aby zahandlować. Podczas tych kilku dni w Częstochowie coś się we mnie stało. Owszem, sprzedałem towar, ale to doświadczenie częstochowskie się nie zakończyło. Później przez kilka lat przyjeżdżałem raz w roku do Częstochowy. Od 10 lat przyjeżdżam już jako ksiądz”.
Wspiąć się na Sykomorę, aby Go zobaczyć…
Tak, Światowe Dni Młodzieży to symboliczna Sykomora, z której można zobaczyć Boga.
5. Gościna czy kwatery
Tegoroczny Światowy Dzień Młodzieży przypada w Roku Miłosierdzia. Rok Święty wiąże się z tradycją pielgrzymowania. Zazwyczaj pielgrzymowaliśmy do grobu Piotra. Tym razem idziemy spotkać Piotra w Krakowie. Pielgrzymowaniu towarzyszy gościnność, przyjmowanie przybyszów.
Abraham pod dębami Mamre ujrzał trzech ludzi. Udziela im gościny i w końcu rozeznaje, że wśród nich jest Pan. Udzielił gościny samemu Bogu.
A w Liście do Hebrajczyków czytamy: „Nie zapominajmy o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę”.
Pojawiają się w mediach ogłoszenia mówiące trochę innym językiem. Niejednokrotnie natknąłem się na informację: „Parafia poszukuje kwater dla pielgrzymów na Światowe Dni Młodzieży. Czego potrzebuje pielgrzym? Około 3-4 metrów kwadratowych podłogi, dostępu do łazienki. Jako gospodarze nie musimy zapewniać swoim gościom łóżka ani pościeli – będą mieć ze sobą karimaty i śpiwory.” A mnie się wydaje, że to ogłoszenie nie pochodzi z Biblii.
Co należałoby powiedzieć naszym wiernym? Może to unieść na inny poziom i przypomnieć uczynki miłosierne co do ciała, które mówią:
– głodnych nakarmić
– spragnionych napoić
– podróżnych w dom przyjąć.
My nie przyjmujemy turystów, lecz pielgrzymów. A dając gościnę, nie wiedząc, aniołów możemy gościć.
6. Doświadczenie Boga
Mamy zamiar młodzieży z różnych zakątków świata pokazać naszą historię, kulturę, nasze życie kościelne. Ale jest jeszcze jedna ważna sprawa, nie wiem, czy nie najważniejsza – wiara.
Wielu młodych ludzi nie ma doświadczenia Boga. Bóg jest dla nich ideą, pojęciem. Jak podzielić się takim Bogiem, który nie jest mój? Żywy Bóg…
Mówić o Jezusie na poziomie intelektualnym, to my chyba potrafimy. Gorzej jest mówić o Jezusie z mojej modlitwy, o Jezusie mojego doświadczenia.
Żeby tak mówić, trzeba mieć takie doświadczenie.
Gilbert Chesterton, mówiąc o wierze, wspomina swoją matkę. Pisze, że często trzymała go na rękach, tuliła do siebie serdecznie i mówiła jakieś modlitwy. „Nie pamiętam słów modlitwy, ale noszę w sobie klimat modlitwy, klimat miłości, bliskości i ciepła modlitwy” – pisze Chesterton.
Organizujemy zespoły parafialne Światowych Dni Młodzieży. Towarzyszy temu pouczanie i instruowanie. A mnie się wydaje, że ci młodzi ludzie chcieliby, aby ksiądz z nimi klęknął do modlitwy. Nie sprawował Mszy i nie wygłaszał kolejnego pouczenia. Chodzi o to, aby oni doznali, doświadczyli modlitwy z kimś, kto dla nich jest pasterzem.
Jeden z młodych ludzi wyznał kiedyś: Przygotowywaliśmy się do bierzmowania. Jedno ze spotkań poświęcone było celebracji Krzyża. W trakcie tej ceremonii rodzice zakładali krzyż swoim dzieciom. Był to znak przekazania wiary. Rodzice przekazują wiarę dorastającym dzieciom. Pamiętam – mówi rozmówca – jak podszedł do mnie ojciec, spojrzał mi w oczy i ścisnął za rękę, założył krzyż i odszedł. Widziałem, że go to dużo kosztowało. Miał mi przekazać wiarę, z którą sam miał chyba problem.
Po dwóch tygodniach, któregoś wieczoru przyszedł do mojego pokoju, stanął naprzeciwko mnie i po dłuższym milczeniu powiedział: synu, wracam od spowiedzi. Jak zakładałem ci ten krzyż w kościele, palił mnie wstyd, bo dobry dla was nie byłem i z Bogiem niewiele się liczyłem. A miałem ci przekazać wiarę. Wtedy założyłem ci krzyż, a dziś przychodzę, aby przekazać ci wiarę. Jestem po spowiedzi.
Wielu młodych ludzi chciałoby zobaczyć, usłyszeć, doświadczyć, jak modli się ich ksiądz.
Mamy jeszcze kilka miesięcy do przyjazdu gości. Może warto z tymi ludźmi zacząć się modlić, aby oni mieli okazję zdobyć doświadczyć Boga na modlitwie z człowiekiem od modlitwy jakim jest ksiądz. A wtedy nie trzeba instruować, jak mają się podzielić z gościem swoją wiarą. Ze swojej modlitwy doświadczenia Jezusa będą mówić o Nim.
Kto ma doświadczenie, ma też odwagę i siłę przekonywania.
Młodzi nie chcą rytu, ale przeżycia.
***
Oczywiście, że przygotowaniom mogą towarzyszyć różne stany: zwątpienie, niechęć, znudzenie ciągłymi wymaganiami kurii.
Co z tym zrobić?
Francuski malarz impresjonista, Pissarro, kiedy przeżywał chwile zwątpienia, poszedł do lekarza z pytaniem, co ma zrobić, aby rozgonić ponury nastrój.
Wtedy jego lekarz powiedział: trzeba przeczekać, złapać drugi oddech.
Ma pan dla mnie jakieś zioło – zapytał Pissarro?
Owszem – odpowiedział lekarz – Nazywa się odwaga.
„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”… Dlatego życzę odwagi na posługę tym, którzy drogi do Boga szukają.