Kard. Nycz zachęca do dziękczynienia za kard. Macharskiego

Do modlitwy dziękczynnej za kard. Franciszka Macharskiego zachęcał dziś kard. Kazimierz Nycz.

Metropolita warszawski, który przez 16 lat był biskupem pomocniczym zmarłego dziś Kardynała podkreślił, że był on człowiekiem głębokiej wiary i zaufania Bogu, zawsze blisko ludzi. To był jeden z największych biskupów końca XX i początku wieku XXI – mówił kard. Nycz podczas wieczornego briefingu dla dziennikarzy.

Metropolita warszawski wyznał, że zmarły 2 sierpnia kard. Franciszek Macharski był dla niego niezwykle bliskim człowiekiem, jednym z kilku najważniejszych, którzy kształtowali jego życie. – Chociaż tej śmierci spodziewaliśmy się, gdyż w ostatnich tygodniach bardzo ciężko chorował, to jednak każda śmierć zasmuca – mówił kard. Nycz dziennikarzom.

Jego zdaniem, pożegnanie kard. Macharskiego jest okazją i zaproszeniem do głębokiej refleksji nad sensem życia, które w ocenie kard. Nycza było całe „Jezu ufam Tobie” od chrztu aż do ostatnich tygodni, które przeżywał w szpitalu.

– Całe życie nie chciał nigdy sprawiać komuś swoją osobą kłopotu. Nigdy nie celebrował siebie ani swego urzędu i w taki sposób – chciałoby się powiedzieć – zachował się do końca. Nawet Światowym Dniom Młodzieży nie przeszkodził swoim odejściem. Dane mu było przez Pana umrzeć w kontekście tego wielkiego wydarzenia. Dane mu było błogosławieństwo, które otrzymał przez rękę papieża Franciszka, który odwiedził go w szpitalu i tak, w sposób piękny i harmonijny, jak harmonijne i piękne było jego życie kard. Franciszek Macharski to życie zakończył – mówił metropolita warszawski.

W ocenie kard. Nycza kard Macharski był jednym z największych biskupów końca XX i początku XXI wieku – nie tylko jako arcybiskup krakowski ale też przez wiele lat wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski za czasów Prymasa Stefana Wyszyńskiego i Prymasa Józefa Glempa. – Był to człowiek wielki, znaczący w wymiarze Kościoła powszechnego, którego był kardynałem przez praktycznie całe lata biskupiego posługiwania (kardynałem został kilka miesięcy po święceniach biskupich w 1979 r.). Miał znaczący wpływ na wiele spraw Kościoła w Polsce. Miałem okazję patrzeć na to przez wiele lat, jako początkujący biskup pomocniczy – mówił Arcybiskup Warszawy.

Zdaniem kard. Nycza, kard. Macharski miał ogromny wkład w bieg dziejów Kościoła w Polsce, zwłaszcza w latach 80. Miałem szczęście, niedługo przed śmiercią Prymasa Glempa, przysłuchiwać się rozmowie tych dwóch kardynałów – wspominał. Prymas Glemp dziękował wtedy kard. Macharskiemu za to, że był przy nim, wspierał i był oparciem w trudnych latach stanu wojennego a później w latach przemian, które dokonywały się w Polsce pod koniec lat 80.
Wtedy zrozumiałem – mówił kard. Nycz, że kard. Macharski był obdarzony darem dalekowzroczności, spokojnego patrzenia nie tylko na jutro czy pojutrze, ale na wiele lat naprzód. Miał dar inteligentnego rozeznawania także spraw społecznych i politycznych, potrafił to robić z wielką znajomością rzeczy i intuicją, a jednocześnie z wielkim dystansem. Choć miał swoje przekonania, potrafił pozostać na płaszczyźnie ponadpolitycznej. Przychodzili do niego ludzie, prywatnie poradzić się, czy jak też mówili „naładować swoje akumulatory” bo lubili go słuchać także w tych kwestiach, które dotyczyły relacji Kościoła i świata. Nigdy nie czynił tego w taki sposób, żeby mógł być posądzony o wiązanie Kościoła z polityką.

Pytany, czy śmierć kard. Macharskiego kończy jakiś etap w historii Kościoła kard. Nycz odpowiedział, że niewątpliwie na kard. Macharskim kończy się generacja wielkich biskupów w Polsce, którzy w ciągu ostatnich 15-20 lat odeszli. Należy do nich zaliczyć m.in. abp Jerzego Strobę z Poznania, kard. Józefa Glempa czy niedawno zmarłego abp. Tadeusza Gocłowskiego, dzięki którym Konferencja Episkopatu Polski przez nich kierowana sprawiła także, że przemiany w Polsce dokonały się bez rozlewu krwi – mówił kard. Nycz. Choć niewątpliwie kończy się jakaś era i styl, to Kościół jest żywy, zawsze ma następców – zarówno wśród biskupów jak i wiernych świeckich. Odmładza się młodymi pokoleniami, które różne podejmują odpowiedzialności.

Wspominając kard. Macharskiego kard. Nycz zwrócił uwagę na ogromne zaufanie do Boga, jakie cechowało zmarłego Kardynała oraz jego wielkie posłuszeństwo słowu Bożemu. – To był człowiek, biskup, kardynał – ufny w Boże Miłosierdzie. On nie tylko nosił na swojej mitrze biskupiej przez całe życie słowa „Jezu ufam Tobie” ale rzeczywiście ufał Bożemu Miłosierdziu i był bardzo miłosierny dla ludzi, których spotykał. Bardzo cierpliwy wobec ludzi chorych, cierpiących i potrzebujących; modlący się za nich ale równocześnie pomagający – nie tylko chorym kapłanom ale także świeckim choć sam był doświadczony w swoim życiu chorobami. Cierpienie przyjmował z wiarą w Boże Miłosierdzie, modlił się o zdrowie dla innych, nigdy dla siebie. „Jeżeli została dopuszczona na mnie choroba to widocznie coś ma być mi przez to powiedziane przez Boga” – tak mówił.

– Kiedy go zapewniałem o modlitwie, to mówił tak: „o cóż ja jeszcze mam prawo prosić Pana Boga, żyjąc prawie 90 lat? Pan Bóg kieruje moim życiem, ja naprawdę wierzę w Miłosierdzie Boże”. To był człowiek zawierzenia i miłosierdzia – wspominał zmarłego metropolita warszawski.

Mówił też, że w ciągu ponad 30 lat posługi kard. Macharskiego nie brakowało  spraw trudnych, które były dla niego krzyżem. Dotykały go choroby, czasem niezrozumienie czy osamotnienie ale też związane z zewnętrznymi uwarunkowaniami, bo czasy jego posługi były burzliwe i niełatwe – jak np. problem Karmelu i krzyża w Oświęcimiu, ale nigdy nie żalił się. Tylko najbliżsi wiedzieli, że bardzo cierpiał z tego powodu.

Kard. Macharski przez 3 lata (w latach 1970-1973) był rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, gdzie do kapłaństwa przygotowywał się kard. Nycz. Potem jako bliski współpracownik kard. Karola Wojtyły decydował o wielu sprawach personalnych w archidiecezji krakowskiej. – To on mnie skierował na studia doktoranckie – wspominał dziś kard. Nycz. – Za jego czasów pracowałem w kurii w wydziale katechetycznym i seminarium duchownym ale najważniejszy okres to 16 lat bliskiej współpracy jako biskupa pomocniczego – wtedy wiele się od niego uczyłem: rozwiązywania spraw, rozmawiania z ludźmi, podejmowania trudnych tematów, dawania sobie czasu, żeby nie działać pochopnie oraz wielu innych rzeczy – także w życiu duchowym, modlitwy dyskretnej ale głębokiej. On w tym po prostu był mistrzem – opowiadał kard. Nycz.
– Relacje się zmieniły, przeszły na inną płaszczyznę gdy 13 lat temu zostałem biskupem diecezjalnym, najpierw w Koszalinie a potem w Warszawie i czasem pytałem go radę. – To był człowiek, który jak się go nie pytało to nie radził. To bardzo mądra zasada, nie tylko dla kardynałów i biskupów– skomentował kard. Nycz.

Po raz ostatni kard. Nycz ostatni raz rozmawiał z kard. Macharskim w czerwcu br. w Zakopanem. – Tam go odwiedziłem i rozmawialiśmy wtedy długo. Planowaliśmy, że na lipiec umówimy się raz jeszcze, wtedy miał mieć drugi etap swojego urlopu, który zawsze spędzał w „Księżówce” w Zakopanem. Już się nie umówiliśmy. Kilka razy odwiedziłem go w szpitalu w czasie ostatniej choroby – wyznał metropolita warszawski.